👉 Kontynuujemy podróż przez Lazurowe Wybrzeże w południowej Francji. W tym odcinku pokażemy Wam Zatokę Saint-Tropez i kilka klimatycznych miasteczek w tej okolicy. Zaczniemy od Sainte-Maxime leżącym na północy zatoki, a potem jadąc wzdłuż brzegu zajrzymy do Port Grimaud oraz dwóch starych village: Grimaud i Cogolin w głębi lądu. Zaś na koniec obejrzymy samo Saint-Tropez, które zyskało światową sławę dzięki serii filmów o pociesznym żandarmie, w którego rolę wcielił się legendarny Louis de Funès.

👉 Planując tę podróż w sporym stopniu inspirowaliśmy się blogiem Lazurowy Przewodnik, na który i Was zapraszamy. Jego twórca, Tomek Bobrowski, jest autorem książek i przewodnikiem turystycznym po całym Lazurowym Wybrzeżu, zatem to najlepsza osoba, u której należy szukać porad i pomocy w dotarciu do największych atrakcji tego regionu Francji:
LAZUROWY PRZEWODNIK – https://lazurowyprzewodnik.pl/

👉 W TYM ODCINKU:
01:06 Sainte-Maxime
03:29 Port Grimaud
08:15 Grimaud
13:18 Cogolin
15:34 Saint-Tropez

Muzyka: Epidemic Sound
Mapa: Google Maps

#travelove @LazuroweWybrzeze #francja #france #lazurowewybrzeze
#cotedazur #frenchriviera #sainttropez

Odwiedź nas w social mediach i na blogu:
Instagram: https://bit.ly/TraveLOVE-insta
Facebook: https://bit.ly/TraveLOVE-fb
Blog: https://www.travelove-travels.pl

Cześć, tu Ela i Darek, czyli TraveLOVE. Zapraszamy Was do naszego podróżniczego świata. W tym odcinku pokażemy Wam Zatokę Saint-Tropez i kilka klimatycznych miasteczek w tej okolicy. Zaczniemy od Sainte-Maxime leżącym na północy Zatoki, a potem jadąc wzdłuż brzegu zajrzymy do Port Grimaud

Oraz starych village Grimaud i Cogolin w głębi lądu, zaś na koniec obejrzymy samo Saint-Tropez. Partnerem serii o Lazurowym Wybrzeżu jest blog Lazurowy Przewodnik. Zaglądajcie do niego szukając pomysłów na zwiedzanie tych stron. Link do bloga zostawiamy w opisie filmu. Do pierwszego punktu wycieczki prowadzi nas bardzo malownicza trasa biegnąca wzdłuż brzegu morza.

Ale zanim zaczniemy przypominamy o subskrypcji naszego kanału oraz komentarzach i palcach w górę, które pomagają naszym filmom docierać do szerszej publiczności. Zatoka Saint-Tropez leży w departamencie Var w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże, który spaja te trzy piękne krainy geograficzne. Nasz pierwszy przystanek to Sainte-Maxime, nadmorski kurort pełen pięknych plaż i hoteli,

Którego urocze uliczki kuszą przechodniów wyszukanymi sklepami, butikami i bardzo stylowymi restauracjami. We wszystkich sklepach panie witają nas takim pięknym zaśpiewem BONJOUR [ Dzień dobry. ] I od razu dzień staje się lepszy. BONJOUR. Miasto nastawione jest na obsługę turystów, przez co można odczuć jego komercyjny charakter.

Niemniej położenie nad samym brzegiem morza i tarasowa zabudowa na stokach, stanowią niemałą atrakcję dla przyjezdnych. Tarty, ptyśki, profiterolki, jakieś różne cuda, tartinki… i nic bezglutenowego. Francuzi nie są przygotowani na mój przyjazd. Absolutnie. Jest mi bardzo przykro z tego powodu. W Sainte-Maxime znajduje się przystań promów pływających do Saint-Tropez położonego w południowej części zatoki.

Jest to szybka metoda na ominięcie korków, które często tworzą się aż do samego Saint-Tropez, ale niestety pozbawia wszystkich nadmorskich widoków. A to nasza dzisiejsza eskorta – panowie pilnują nas odkąd weszliśmy do miasta. A za mną w tyle idą przystojni francuscy policjanci. To są chyba najprzystojniejsi policjanci na świecie. I wszyscy mają tatuaże.

Lecimy do Port Grimaud, fascynującego i ekskluzywnego osiedla, którego historia dowodzi siły marzeń – nawet tych najbardziej utopijnych. Miasto swe początki ma w połowie lat 60. XX wieku, ale żeby je zrozumieć musicie poznać jego twórcę i wizję, która spełniła się właśnie tutaj, u ujścia rzeki La Giscle.

FRANCOIS SPOERRY jako młody człowiek chciał zostać marynarzem, lecz przez wadę wzroku nie dostał się do marynarki wojennej. Kochał podróże morskie i marzył o tym, by móc cumować łódź w pobliżu domu wakacyjnego. Stworzył więc koncepcję idealnego osiedla z łatwym dostępem do morza, która choć utopijna z każdym kolejnym dniem nabierała realnych kształtów.

Wtedy w sercu Zatoki Saint-Tropez, wystawiono na sprzedaż pełne komarów nadmorskie bagna. Okazały się one idealnym miejscem do realizacji owego ambitnego projektu, któremu Spoerry poświęcił sporą część życia. W miejscowości znajduje się mnóstwo kolorowych, słodkich domków we francuskim klimacie, wszystkie z okiennicami w różnych kolorach. Ciasna zabudowa i te wszystkie uliczki właściwie łączą tylko mosty.

Także klimat jest niesamowity. O pozwolenie na budowę Spoerry walczył cztery lata. Ale w ciągu kolejnych kilku lat moczary zmieniły się w plątaninę wysepek i kanałów, mozaikę ulic i placów z restauracjami, kinem oraz klubami. Powstało tu prawdziwe francuskie VILLAGE. Co ciekawe styl zabudowy osiedla inspirowała kamienna i bardzo kolorowa architektura prowansalska,

Tak różna od modnych wtedy w okolicznych kurortach betonowych hoteli. Kolejny zaułek, który wyłonił się na naszej trasie. No jest po prostu przesłodki. Te oliwniki i te dachówki – cudo, po prostu cudo. Niestety nie wszystko w Port Grimaud można zwiedzać dlatego, że niektóre obszary są prywatne. Nie wejdziemy tam, choć widok jest niesamowity.

Jedyną formą obejrzenia niedostępnych dla turystów części Port Grimaud jest wykupienie wycieczki łódką pływającą pomiędzy wysepkami. No wszystko wygląda tak, jak w Wenecji, jak na weneckich wyspach. Tylko jachty są tutaj zdecydowanie droższe. Na koniec zostawiamy Wam kilka bajecznych widoków Port Grimaud z lotu ptaka, które dowodzą, że warto walczyć o swoje marzenia.

Z Port Grimaud pojechaliśmy trochę wyżej do Grimaud. Jesteśmy w miasteczku położonym na szczycie góry. Bardzo fajnie się zapowiada. Przy wjeździe do miasta stoi tabliczka z napisem Ville Fleurie, co oznacza, że będzie to miasto kwiatów. Idziemy oglądać kwiaty.

Grimaud to klasyczne village położone na wzgórzu, co oznacza, że jest tu mnóstwo schodów i stromych podejść. Mowa moja nie będzie płynna bo jestem trochę zziajany po bieganiu po schodach, ale powiem Wam jedno: wolimy być w tym górnym, spokojnym i pustym Grimaud. Po pierwsze: tu jest tylko kilka par turystów,

Którzy gdzieś drepczą tymi samymi ścieżkami co my, więc jest cisza i spokój. Druga rzecz: tu są darmowe parkingi, poza tym tu pachnie, tu jest kolorowo, tu jest chłód. Tam wypalało nas słońce, był żar. A tu jest po prostu spokój i cisza i przepiękny zapach tutejszych kwiatów. We love it.

Nazwa Grimaud wywodzi się prawdopodobnie od nazwiska Grimaldi, z którym to liguryjskim rodem miasto ma silne historyczne związki. Miasto i okoliczne ziemie zostały im nadane w 973 roku w podzięce za pomoc w zdobyciu pobliskiej twierdzy Fraxinetum. Zajmowali ją w tym czasie andaluzyjscy Saraceni,

Którzy porywali okolicznych ludzi i sprzedawali ich na targach niewolników w północnej Afryce. Współcześni potomkowie roku Grimaldi władają Księstwem Monako, które jest w ich rękach od 700 lat. Woda niezdatna do picia, ale zdatna do mycia. Zatem nie woda pitna, tylko mytna. O jaka cudnie zimna.

Na samym szczycie wzgórza pyszni się XI-wieczne Chateau de Grimaud, czyli zamek, który dominuje w panoramie miasteczka. Po Rewolucji Francuskiej zamek popadł w ruinę i służył lokalnej społeczności jako kamieniołom, z którego pozyskiwano materiał do budowy domów. Natomiast kamienie z cenniejszych minerałów sprzedawano dla zysku. I choć współcześnie zamek jedynie częściowo odbudowano,

To naprawdę warto wspiąć się do jego najwyższego punktu, gdyż widoki na Zatokę Saint-Tropez są niezrównane. Jako ciekawostkę warto dodać, że jeszcze do końca XIX wieku zatoka nosiła inną nazwę: Zatoka Grimaud. Z zamku widać też malowniczo położony wiatrak, a za nim w kanionie rzeki, stary kamienny most. – Co Pani powie o miasteczku Grimaud?

– Grimaud jest przepiękne, przeurocze i prześliczne. No i to chyba w tych trzech słowach zawarta jest kwintesencja tego miejsca. Piękne widoki są z zamku, który znajduje się na samej górze miasteczka, a w środku są przepiękne uliczki, domki kamienne i okiennice,

A wszystko oczywiście tonie w kwiatach jak to o tej porze roku we Francji. Wszystko jest zielone i pachnące. Turbo fajne. Jedziemy teraz do Cogolin, a krajobraz przypomina nam Sardynię i jej kręte drogi porośnięte dębami korkowymi. Cogolin to niewielkie, ale miłe miasteczko pełne klimatycznych murali i kolorowych zegarów słonecznych.

Ktoś tu w Cogolin zadał sobie bardzo ważne pytanie: Po co, to co brzydkie ma być brzydkie, skoro może być piękne? Na każdym kroku napotykamy takie piękne murale. Wszystkie budynki techniczne są pomalowane, puste ściany. Ale to jest tak pięknie udekorowane, że się za każdym razem zachwycamy. Wystarczy zatrudnić artystów.

Po co to ma być brzydkie, skoro może być piękne? W ostatnich latach dekorowanie ścian muralami stało się sprytną metodą na upiększenie także polskich miast. Dzięki street art, czyli sztuce ulicy przechodnie nie odwracają już wzroku od nieładnej przestrzeni miejskiej, lecz podziwiają kolejne dzieła sztuki. A poza tym to świetny sposób na pracę dla artystów.

Tu jest piękne okienko z gołębiem i doniczkami. Tu powyżej jest punkt widokowy. A żeby oglądającym było naprawdę ładnie, to tu… tu jest namalowany mural przedstawiający basen, do którego spływa woda. No coś przepięknego. Na kościele znajdujemy cztery zegary słoneczne, które pokazują czas miejscowy oraz czas średni letni i zimowy.

Zaś na ścianie obok jest zegar zabytkowy. I jeszcze jeden zegar, choć to tylko mural. Powyżej napisano, że to nie jest prawdziwy zegar słoneczny. CECI N’EST PAS UN CADRAN SOLAIRE. [ To nie jest zegar słoneczny. ] Do you, do you, do you Saint-Tropez. Do you, do you, do you Saint-Tropez. Jechaliśmy, jechaliśmy i dojechaliśmy.

Wyruszyliśmy o 9:00 rano, jest godz. 18:00. Jesteśmy w Saint-Tropez. To właśnie radiowy szlagier oraz popularna niegdyś seria filmów o pociesznym żandarmie stworzyły modę na wakacje w Saint-Tropez. Wcześniej była to zwykła i spokojna letniskowa mieścina znana głównie we Francji, zaś światowy rozgłos sprawił, że miasto stało się modne, a przez to drogie i komercyjne.

A jeśli widzieliście Louisa de Funès w roli żandarma na pewno pamiętacie spokojną panoramę tutejszego portu i pobliski posterunek żandarmerii. Dziś trudno o takie widoki, gdyż w głównej marinie w samym centrum miasta cumują ogromne i bardzo bogate jachty dominujące nad wszystkim w okolicy. Saint-Tropez, nie wiem jakie mieliśmy wyobrażenie o tym mieście,

Ale chyba daleko odbiega właśnie od niego. Właściwie nie widać miasta, bo w porcie który jest w samym centrum stoją jachty, których maszty są dwukrotnie wyższe od kamienic wokół portu. Gdy się wchodzi do portu, to jachty zasłaniają praktycznie wszystko. To fakt: te jachty robią ogromne wrażenie. Są gigantyczne, są mega luksusowe.

Ale sorry, przyjechaliśmy oglądać to, a nie czyjś pokaz próżności. Na szczęście kilka uliczek dalej zaczyna się zwyczajne życie miasta. Jest tu urocza starówka z kamiennymi ulicami i domami zakrytymi pięknymi krzewami bugenwilli. Jest też dawna twierdza w parku na wzgórzu i niewielka lecz klimatyczna plaża w samym centrum miasta.

Na centralnym skwerze lokalsi lecą sobie w kulki, czyli grają w bule, które można by nazwać narodowym sportem Francuzów. W bule grają ludzie w każdym wieku, a każde miasteczko ma specjalnie utworzone bulodromy i swoją reprezentację. A Francuzi podchodzą do tego bardzo poważnie i choć sama gra jest spokojna to potrafią się przy niej pokłócić,

A wszystko sprawdzają co do milimetra z miarką w dłoni. Jestem zmęczona bo chodzimy cały dzień, nie wiem ile kilometrów już nabiliśmy, ale po wejściu na stare miasto w Saint-Tropez – bo okazuje się, że Saint-Tropez to nie tylko zatoka – trochę zmieniamy zdanie o tym miejscu, bo to stare miasto jest bardzo przyjemne.

Nie ma tylu ludzi, nie jest tłoczno, nie ma takiej komerchy, nie jest zawalone magnesikami. No i tonie w kwiatach, więc chyba jednak się polubimy. My jesteśmy TraveLOVE, a Wy do następnego odcinka nie przestawajcie podróżować. I niech słońce zawsze będzie z Wami. Oh yeah.

Saint-Tropez, na bogato, teraz chyba widać, że jesteśmy w Saint-Tropez.

11 Comments

  1. Przepiękne kadry 😍 Cogolin nie znałam, ale narobiliście mi ochoty, żeby tam pojechać w następny słoneczny weekend! 🙂 Czekam na kolejny filmik z południa Francji! Pozdrowienia z -dzisiaj pochmurnej – Prowansji!

  2. Dlaczego zrównuje Pan posiadanie bogatych jachtów z próżnością ich właścicieli? Tym ludziom się w życiu udało finansowo i na to zapracowali, jak nie ciężką pracą to kreatywnym sposobem na życie. Proponuje się od nich uczyć, a nie z zazdrością stwierdzać, że są próżni nic o nich nie wiedząc.

  3. Drodzy turysci! Co wy pokazujecie? Ciekawostki turystyczne dla niewiedzacych i marzacych o ….Prowansji? To przypomina reklame biura turystycznego z lat 70tych!😅🤭. Znam cale wybrzeze lazurowe, polowe Francji od 35 lat. Nie polecam, ani Saint Tropez, ani St. Maxim, ani tego katastrofalnego Port Grimaud, z totalnie zatrutym, sciekami i kloakami, srodowisku morskim😅. Dobre dla nieswiadomych, niewiedzacych, marzacych….To nie Prowansja, to piekla turystyczne. Mozna jeszcze znalezc autentyczne miejsca, troche pod gore, a male prywatne plaze, La Fosette, 100 km. dalej w strone Marseille?🙃 😅😉

  4. A to nie było przypadkiem tak, że słowo "grimaud" oznacza "stary pies" i jej użycie związane jest z legendą o tratwie z głową Św. Torpesa, która przybiła do wybrzeża w towarzystwie koguta i psa właśnie? Stąd też nazwa miasta Cogolin – od owego koguta. Tak podają wszelkie informatory, ale może ta legenda o Grimaldich jest gdzieś głębiej ukryta? 🙂

  5. Fajny filmik,znam te okolice bardzo dobrze mieszkałem w Grimaud przez dwa lata,potem przez dziewięć w Nice,miło powspominać tamte czasy. Jeśli mogę coś doradzić,nie komentujcie w swoich filmach bo…irytujące to jest,naprawdę te wszystkie cudowne widoki same się bronią ,a Wasze wstawki z nieistotnym komentarzem tylko te widoki psują.

  6. Witam,
    Bardzo ładny film. W tym roku wybieram się na południe Francji, chciałam zapytać, ile Państwu zajęło dni na odwiedzenie tych czterech miasteczek?. I ile potrzeba dni na Saint Tropez .Z góry dziękuję za odpowiedź i serdecznie pozdrawiam.
    Katarzyna

Leave A Reply